DxOMark ponownie opublikował szczegółowy raport na temat kamery zamontowanej w iPhone Xs Max. Bezapelacyjnie jest ona nowym liderem na tle dotychczasowych smartfonów Apple. Niestety, w ogólnym rozrachunku najnowsze urządzenie amerykańskiego giganta zajęło drugie miejsce.
iPhone Xs Max pod lupą DxOMark
Sensor w podwójnym aparacie z tyłu (12 Mpx) jest teraz sporo większy, niż ten, który został zastosowany w iPhone X (1,4 μm vs 1,22 μm) . Bez zmian została przesłona f/1.8 oraz f/2.4. Obie soczewki obsługują również stabilizację obrazu – tak jak wcześniejszy model. Kolejne ulepszenia to przetwarzanie obrazu oraz oprogramowanie odpowiedzialne za koordynację całego hardware’u.
Podczas wykonywania zdjęć aparat jest w stanie wychwycić wiele ekspozycji, co przekłada się za zerowe opóźnienie migawki oraz komfortowe przetwarzanie HDR. Jeśli chodzi o samo nagrywanie wideo, iPhone Xs Max robi to bardzo dobrze. Materiał w 4K przy 60 klatkach na sekundę oraz 1080p HD przy 240 klatkach na sekundę to żaden problem. Dzięki zaawansowanemu, szybkiemu czujnikowi jesteśmy w stanie uzyskać lepszą stabilizację wideo oraz zniwelować efekt tzw. “galaretki”.
Coś do poprawy się znalazło
DxOMark przyznał iPhone Xs Max 105 punktów, a jedyne urządzenie, które znalazło się w rankingu wyżej to Huawei P20 Pro z ilością 109 punktów. Smartfon od Apple wyprzedził nawet Samsung Galaxy Note 9, który jest chwalony na wielu branżowych forach za aparat (i nie tylko). Pamiętajmy, że drugie miejsce w takim rankingu to nie żaden powód do wstydu. Warto zwrócić uwagę na to, że P20 Pro wyposażony jest w aż trzy obiektywy, a Xs Max tylko w dwa.
Zdecydowanie najmocniejszą stroną aparatu w nowym iPhonie jest jakość wideo w mocnym, jasnym świetle. Ujęcia nagrywane na zewnątrz są żywe, dynamiczne, a poziom szczegółowości zdjęć jest bardzo wysoki. Do dyspozycji mamy jeszcze zaawansowany system stabilizacji, dzięki czemu ograniczymy drgania podczas kręcenia wakacyjnych, urodzinowych, świątecznych klipów.
Jedyny “obszar”, w którym można byłoby coś poprawić to zoom. Testerzy zaznaczyli, że wypadł on dużo lepiej, niż rok temu (w modelu X), jednak nadal obecny jest spory szum podczas wykonywania “przybliżonych” zdjęć. Dodatkowo zdjęcia są mniej szczegółowe, co nie powinno mieć miejsc w urządzenia za ponad 7000 złotych (w maksymalnej konfiguracji).